Nadzieja: myślę, że to jest słowo-klucz,
pozwalające radośnie witać Nowy Rok.
Nadzieja, że będzie lepiej, jeśli było źle.
Nadzieja, że nie będzie gorzej, jeśli było dobrze.

Nowy Rok nie sprawi, że nagle wszystko stanie się proste. Nie spowoduje, że znikną problemy, a trudne sprawy rozwiążą się same. Ale Nowy Rok jest umownym POCZĄTKIEM.
Obietnicą zbudowania czegoś dobrego, ważnego, jasnego. Nadzieją.
Jeśli chcemy, żeby rzeczywiście był to rok wartościowy, nie zostawiajmy wszystkiego losowi. Działajmy. Dołóżmy swoją cegiełkę i postarajmy się być lepszymi ludźmi.
Tak to widzę.
Myślę, że potrzebujemy symbolicznych momentów, w naszym odczuciu przełomowych, kiedy możemy określić, – często nawet tylko sami sobie – że coś trwało DO, a teraz OD zacznie się coś nowego. Lepszego, a na pewno innego.
Potrzebujemy umownej granicy. Chwili na mały restart. Zebranie sił, naładowanie akumulatorów, ożywczego łyka szampana.
I do przodu.
Stąd noworoczne postanowienia. Mamy mnóstwo chęci, motywację, jesteśmy zdeterminowani, że teraz to już na pewno się uda. Większości z nas się nie udaje, przynajmniej nie wszystko (dlaczego, moim zdaniem, tak się dzieje, pisałam tutaj).
Ale nie szkodzi. To w żaden sposób nie umniejsza świętowaniu i sensowi składania sobie życzeń szczęśliwego Nowego Roku. Bo przecież nie będziemy nikomu życzyć nieszczęśliwego;)

Dlaczego nie mówimy przyjaciołom, rodzinie, znajomym:
Życzę Ci niespełnienia marzeń.
Życzę Ci, żeby Twoje plany spaliły na panewce.
Życzę Ci dużo choroby i braku sił.
Życzę Ci samotności, smutku i braku wiary w przyszłość.
Bo to niegrzeczne? Różnie bywa;). A poważnie, bo mamy nadzieję na bycie zdrowym, na spełnienie marzeń, planów, na towarzystwo bliskich ludzi. Na wiele, wiele rzeczy. Życzymy sobie i bliskim, by tak właśnie było.

Rok, który pożegnaliśmy, był specyficzny, zdecydowanie inny niż poprzednie lata. Trudny. Czy gorszy? Zależy dla kogo. Jeśli ktoś jest domatorem, nosa z domu nie musiał wychylać i nie prowadził ożywionego życia towarzyskiego, mógł specjalnej różnicy nie zauważyć.
Większość z nas jednak zauważyła i w taki czy inny sposób odczuła na własnej skórze. Podejście do pandemii, z tego co widzę, zależne jest od tego, kto i jak z wirusem miał (nie)przyjemność.
Sporo znajomych, bliższych i dalszych, zachorowało na COVID-19, niektórzy ciężko. Też tak, że ciężej się nie da… Dzieci podobno nie chorują, albo chorują lekko. Tymczasem zdrowy do tej pory, trzyletni dzieciaczek znajomych, po przechorowaniu koronawirusa, przeszedł udar. Inny cierpi na PIMS. A my mamy dziecko na lekach immunosupresyjnych, farmakologicznie pozbawione odporności. Z naszego punktu widzenia, jedynym odpowiedzialnym w tej sytuacji działaniem, jest ograniczenie spotkań. Nie potrzebuję do tego nakazów i zakazów, już pomijam, że w większości nielogicznych i kompletnie od czapy.

Brakuje mi, jak zapewne większości z Was, kontaktów z ludźmi. Dużych, rodzinnych zjazdów, imprez w knajpie, spontanicznych wyjść na kawę czy piwo. Kina, teatru. Koncertów! Siłowni i kosmetyczki, taka rozbestwiona jestem. Wyjazdów w weekend. Normalnych ferii. Bliskości z przyjaciółmi. Przytulasów.
Dzieci tęsknią za kumplami. Za szkołą! Tak, za szkołą, tego jeszcze nie grali:)

Mimo wszystko, nie powiem, że dla mnie był to był zły rok. Był dziwny, inny, ale w tej inności było dużo rzeczy dobrych. Wychodzę z założenia, że zawsze da się coś dobrego wyłuskać. Wypatrzeć furtkę, zobaczyć coś, czego nie dałoby się zauważyć w innej sytuacji, z innej perspektywy.

Niech ta pandemia wreszcie się skończy – chyba najczęściej powtarzane życzenie noworoczne. Mimo, że doskonale wiemy, że magicznie, nagle, wraz z nową datą, koronawirus nie zniknie, ot tak. Ale że wszystko ma swój początek i koniec, prędzej czy później nas od siebie uwolni.

Zanim to nastąpi, mam propozycję (jak już nastąpi, propozycja pozostanie aktualna):
Popatrzmy na stające nam na drodze przeszkody i utrudnienia jak na wyzwania. Niech będą impulsem do działania, niech natchną pomysłem. Jak wyjść z sytuacji, jak rozwiązać problem? Pokonajmy własne strachy wychodząc im naprzeciw.
Może zaowocuje to zmianą pracy, otwarciem własnej firmy, nowymi umiejętnościami, przekwalifikowaniem się. Odkryciem na nowo swojego związku. Nawiązaniem kontaktów, na które nigdy nie było czasu, z dziećmi. Powiększeniem rodziny o psiaka ze schroniska. Albo chociaż o rybki;)
To mogą być te cegiełki, pozwalające zbudować nowy, lepszy rok i postawić tę część ściany, na której wznoszenie mamy wpływ.

Przy tej okazji:

Życzę Wam WIARY, że możecie przenosić góry.
Bo możecie. Z małą pomocą noworocznej magii;)
ODWAGI i WYTRWAŁOŚCI,
by wyznaczać sobie cele,
by podążać własną ścieżką,
by spełniać marzenia, choćby te najmniejsze,
by porażki przekuwać w sukces,
by żyć swoim życiem
RADOŚCI i UŚMIECHU
na co dzień, nie tylko od święta
WDZIĘCZNOŚCI
za dobre rzeczy wokół
MIŁOŚCI i PRZYJAŹNI
bo życie jest piękniejsze, gdy można się nim dzielić,
 gdy jest się komuś potrzebnym; w atmosferze zaufania i szacunku
ZDROWIA
bo mając je, można naprawdę wiele. Naprawdę

i bardziej przyziemnie: KASY
jako efektu lubianej, satysfakcjonującej pracy.
„Pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy to …” 
Tako rzecze klasyk. I wie co mówi;)

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!


Foto: S. Hermann & F. Richter z Pixabay

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *