Slow life – dosłownie życie w zwolnionym tempie. Odpowiedź na wieczne zabieganie, brak czasu na hobby, przyjemności, rodzinę, byle jakie jedzenie, szybkie zakupy. Słowem: jako remedium na brak czasu na życie. Pamiętacie może jeszcze modę na pracoholizm? Prześciganie się kto od jak dawna nie brał urlopu? Dwa lata, trzy? Dumę na twarzy zwycięzcy i szacunek w oczach współpracowników. I nie ja pierwsza pytam czy ktoś na łożu śmierci żałował, że za mało czasu spędził w pracy? Przecież żyje się po to by pracować, a nie pracuje aby żyć. Aj, aj… Stop. Pomylenie pojęć. Powinno być odwrotnie! Pracuje się po to aby żyć, a nie żyje po to by pracować. Bo tu i teraz życie mamy jedno.

Żeby było to dobre, pełne i szczęśliwe życie potrzebujemy równowagi. I dla mnie slow life oznacza życie w MOIM tempie. Każdy z nas to tempo ma inne, więc co kto lubi i dobrze mu z tym:) Aczkolwiek myślę, że popularność idei świadczy o tym, że większość z nas jednak potrzebuje oddechu. Chwili refleksji i więcej uważności na co dzień. Czasu na pogapienie się w chmury z filiżanką pachnącej kawy. O ile się lubi kawę. Ja uwielbiam;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *